„Przyszłość maluje się ciemno, co ostatecznie, jak uważam, jest na tę przyszłość perspektywą najlepszą”.
Rebecca Solnit, powołując się na cytat Virginii Wolf w eseju „Mrok Virginii: Przyjąć to, czego nie można wyjaśnić”, zwraca uwagę na potencjał mrocznej wizji przyszłości. Pozostawanie w niepewności i wykraczanie poza znane granice widzi jako sposoby eksploracji tego, co nieświadome. Cytat ten pochodzi z 1915 roku – początku pierwszej wojny światowej. Pobrzmiewające w nim poczucie smutku, niepokoju i przytłoczenia towarzyszy nam również dziś. Być może ludzkim odruchem jest łudzić się, że wszystko się jakoś ułoży. Brak kierunku, zagubienie i otwarcie na nieznane może jednak prowadzić do zaskakujących odkryć. Gdyby trwanie w mroku potraktować jako metodę, praca nad niniejszą wystawą byłaby jej realizacją.
Artystka korzysta jednak z dobrze znanych estetycznych kodów: beżowych ścian, wykładzin z nadrukami i szklanych dekoracji. Mrok, który spowija wystawę nie jest więc potworny. Wręcz przeciwnie – jawi się jako oswojony i zaprasza do rozgoszczenia się. Tytuł wystawy odsyła do licznych artykułów internetowych, pojawiających się na przestrzeni kilku ostatnich lat. Według badaczy niektóre mózgi ofiar katastrofy spowodowanej erupcją Wezuwiusza zamieniły się w szkło. Olszowy, tak jak płynąca lawa, przekształca lotne w stałe. Trudno uchwytne odczucia krzepną i stają się „niesamowitymi” przedmiotami, kolejnymi „szklanymi mózgami”. Nie zaświecą one własnym światłem, ale zapewne pomogą skupić lub odbić najdrobniejsze rozbłyski. Być może właśnie dzięki nim uda nam się zobaczyć w mroku nowe drogi.
kuratorka: Martyna Stołpiec