Najnowsza praca Oskara Dawickiego przedstawia grupę mężczyzn ponoszących konsekwencje nieznanego bliżej kryzysu grawitacyjnego. Pojawia się on zazwyczaj gdy zbyt szybko dochodzi do wynurzenia się człowieka z głębin lub jego gwałtownego zstąpienia z niebios w atmosferę. W popkulturze, zwłaszcza w kinie, takie twarze mężczyzn towarzyszą zazwyczaj jakiemuś ich heroicznemu wyczynowi, polegającemu na pogardzie dla własnego życia i emocji w imię jakichś ponadludzkich, toksycznych ideałów. Oskar Dawicki jest jednym z przedstawionych mężczyzn, on również uczestniczy w tym pełnym napięcia i przeciążeń powrocie mężczyzn z odmętów i otchłani patriarchatu na powierzchnię ziemi, do zwyczajnego życia.
„Mężczyźni” wpisują się w szereg poprzednich prac artysty odnoszących się do męskości. Dawicki bowiem wielokrotnie w swoich pracach robił wszystko czego mężczyznom nie wypada robić: płakał, przepraszał, przyznawał się do swoich słabości, porażek, dawał wyraz bezradności, impotencji, poczuciu bezsensu i pustki, opowiadał o swoich kryzysach emocjonalnych i psychicznych, o depresji. Przyznawał się do kapitulacji względem wyśrubowanych standardów jakie ustanowili jego patriarchalni poprzednicy w polu sztuki. Opowiadał z jednej strony o odrzuceniu figury przemocowego ojca, który narzuca określone wzorce męskości, z drugiej strony o wielkim pragnieniu nawiązania z nim bardziej czułej i empatycznej relacji.
„Mężczyźni” to kolejny w dorobku Dawickiego autoportret. Tym razem jest to portret artysty w kontekście płci. To alegoryczna opowieść o całej formacji, z którą artysta się identyfikuje. Jest to głównie pokolenie mężczyzn około 40 roku życia, ze środowisk kreatywnych i postępowych, którzy w swoim dzieciństwie i dorastaniu trenowani byli do przyjmowania tradycyjnych, patriarchalnych modeli męskości. Modele te póżniej, głównie pod wpływem feminizmu swoich partnerek, starali się odrzucić. „Mężczyźni” to portret mężczyzn żyjących w czasach permanentnego kryzysu męskości, w ciągłym poczuciu winy i krzywdy wynikającym z utożsamiania męskości z patriarchatem. Mężczyzn, którzy wciąż cały czas rozpaczliwie muszą dowodzić swojego znaczenia i wartości. Mężczyzn, którzy mimo tych napięć i turbulencji, którym podlegają starają się patrzeć nam widzom, prosto w oczy, prosząc o chwilę uważności i empatii, o odrobinę ciepła.
Łukasz Ronduda