W 1977 roku Krzysztof Pruszkowski, polski fotograf osiadły we Francji, wówczas jeszcze o statusie bezpaństwowca, zainicjował projekt, który nazwał prosto w swoim ojczystym języku: Barierka. W kilka miesięcy powstało kilkaset czarno-białych fotografii ukazujących ulice Paryża poprzegradzane typowymi metalowymi barierkami, produkowanymi masowo od połowy lat 50. zgodnie z patentem inżyniera Borisa Peskine’a. Na zdjęciach Pruszkowskiego ten charakterystyczny, z pozoru anonimowy i neutralny obiekt miejski wytycza przechodniom drogę, ale również odgradza, blokuje przejście, a w końcu staje się orężem w ulicznych walkach i niemym symbolem policyjnej władzy. W 1978 roku Barierka ukazała się drukiem w postaci autorskiego albumu fotograficznego. W tym samym czasie została zaprezentowana w formie wystawowej w paryskim Centre Pompidou, a następnie włączona do jego kolekcji. Między 1978 a 1986 rokiem wystawa – w postaci 78 fotografii o wymiarach 24 x 30 cm każda, ujętych w proste drewniane listwy montażowe – była pokazywana na 10 wystawach indywidualnych w całej Polsce, zyskując nowy kontekst polityczny. Oryginalny zestaw fotografii, częściowo noszący ślady agresji publiczności sprzed prawie 40 lat, wraz z książką Barierka, prezentujemy jako jeden z najbardziej niezwykłych projektów w historii powojennej fotografii, a zarazem dzieło sztuki o wciąż zaskakującej witalności i aktualności.
Sam artysta o swoim przedsięwzięciu fotograficznym pisał w 1978 roku:
Dlaczego ją fotografować? Właśnie ją, w jej banalnej i zbanalizowanej banalności?
Ponieważ jest ona, jak góra Mallory’ego, w polu widzenia. Obecność obsesyjna, jak ekran z szarego żelaza wzniesionego przed krajobrazem miasta. Wielki mur z pionowych szprosów, długi i pozaczepiany od końca do końca, aby przedzielić Francję na pół, na który nikt już nie zwraca uwagi. Gdy się przeszło kolejne stadia przyzwyczajenia i znieczulenia, osiągnięte w taki sam sposób jak przy pomocy dobrze przeprowadzonej kampanii propagandowej, nastąpiła powszechna, bierna i nieświadoma akceptacja owej bariery. Bariery bez znaczenia, neutralnej i niemalże swojskiej.
Przedmiot fascynacji i wstrętu. Jedno albo drugie. Dwie strony medalu w zależności od strony, po której się stoi.
Jest ona urzeczywistnieniem marzeń społeczeństwa wysoko uprzemysłowionego, gdyż jest przedmiotem skończonym i doskonałym. Ucieleśnia wszystkie warunki produktywizmu sformułowane przez odległy Bauhaus, a mianowicie: funkcjonalizm, poliwalencję, elastyczność, wielofunkcyjność. Jest więc ona z tego punktu widzenia dziełem doskonałym. Produkowana w nieograniczonych ilościach, zakupiona bez liczenia się z funduszami publicznymi, dostarczana bezpłatnie przez Państwo ponad zapotrzebowanie, nosi już w sobie zarodki dekadencji społeczeństwa postprzemysłowego, ponieważ sama zanieczyszcza środowisko.
Argument, iż jest ona przenośna i ustawna, stawiana jedynie czasowo, podważony jest jej masowością. Raz ustawiona pozostaje na stałe. Jest nie do usunięcia, jakby wmurowana i definitywna. Stawiana z przyzwyczajenia, nawet wtedy, gdy nie ma żadnej racji bytu. (…)
Wystawa fotograficzna oraz album ukazują nam ciąg obrazów jak w niemym filmie, z jednym bohaterem – barierką w roli głównej. Patrząc na barierkę nie ma dobrej ani złej strony – albo są bariery, albo nie.