Przez dwa lata, pracując jako grafik komputerowy w jednej z krakowskich agencji reklamowych, Dawicki umieszczał swój mikroskopijny autoportret na plakatach, ulotkach i folderach reklamowych zamawianych przez producentów sprztętu grzewczego, artykułów medyczno-sanitarnych czy dostawców surowców dla przemysłu ciężkiego. Wszystkie te druki zostały powielone w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy i rozdystrybuowane zgodnie z ich funkcją, natomiast ukryta na nich miniaturowa twarz artysty pozostała niezauważona.